poniedziałek, 6 czerwca 2011

Kilka lat temu dostałem w spadku chatkę. Niewielką - 60-cio parometrową, prawie sześćdziesięcio letnią walącą się ruderę, która nie widziała męskiej ręki prawie przez połowę swojej historii. Dylemat był wielki. Sprzedac? Zburzyć i postawić nową? Czy może ratować? Niestety sentyment i emocje wzięły górę. Jako, że był to dom rodzinny w którym się wychowywałem, zdecydowaliśmy, że będziemy go ratować. Po załatwiniu formalności i otrzymaniu kredytu hipotecznego przystąpiłem do załatwiania papierów i pozwoleń - tak żeby było wszystko legalnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz